Szczypiorniści Padwy Zamość wywalczyli awans do II ligi
Szczypiornistom Padwy Zamość trudno odmówić wyczucia czasu. Sobotnie zwycięstwo nad AZS Politechnika Św. Kielce 24:19 (7:10) zapewniło podopiecznym trenera Marcina Czerwonki awans do grupy mistrzowskiej drugiej ligi. Lepszego momentu na zdobycie kompletu punktów żółto- czerwoni nie mogli sobie wymarzyć.
Runda zasadnicza w drugiej lidze piłkarzy ręcznych zbliża się już do końca. Po rozegraniu wszystkich spotkań – ostatnia kolejka odbędzie się za dwa tygodnie – obie grupy zostaną podzielone. Ekipy z miejsc 1-4 utworzą tzw. grupę mistrzowską, natomiast pozostałym drużynom przypadnie walka o utrzymanie. W drugiej fazie Padwa będzie walczyła z drużynami z pierwszej grupy (prawdopodobnie będą to MOSiR Bochnia, Orzeł Przeworsk, Vive II Kielce i SMS ZPRP Kielce). Zamościanom zostaną przyznane punkty z bezpośrednich meczów, z drużynami, które także awansowały.
– Chociażby z tego powodu wygrana w Kielcach jest dla nas bardzo ważna. Obecnie możemy, na razie wirtualnie, doliczyć sobie punkty za dwie wygrane z Politechniką i zwycięstwo z Wisłą Sandomierz. Jeśli za dwa tygodnie okażemy się lepsi od AZS UJK we własnej hali to nasz dorobek będzie już bardzo przyzwoity – twierdzi trener Marcin Czerwonka.
Radość z kieleckiej wiktorii jest olbrzymia, ponieważ sytuacja kadrowa w zespole była daleka od optymalnej. O nieobecności bramkarza Karola Drabika wiedzieliśmy już od dawna, natomiast Adrian Adamczuk wypadł z kadry w ostatniej chwili z powodów osobistych.
Zdaniem szkoleniowca Padwy nie był to mecz szczególnie atrakcyjny dla koneserów piłki ręcznej. Obie drużyny były świadome rangi tego spotkania i nerwowa atmosfera bardzo się im udzielała.
Zamościanie przez bardzo długi fragment spotkania nie potrafili złapać rytmu, zarówno w obronie jak i w ataku. Najlepszym tego potwierdzeniem jest fakt, że w pierwszej połowie goście zdołali rzucić zaledwie siedem bramek. Mimo słabszej dyspozycji rzutowej zamościanie tracili do miejscowych trzy trafienia. To dawało nadzieję na skuteczną pogoń po przerwie.
Żółto-czerwoni długo nie potrafili „ugryźć” akademików. Przełom nastąpił w 52 min, kiedy to Tomasz Sałach celnym rzutem wyrównał stan rywalizacji (18:18). Od tego momentu kielczanie zupełnie się pogubili i raz za razem tracili kolejne gole.
– W tym fragmencie trzy razy trafiał Szymon Fugiel i jeszcze poprawił Tomek Sałach. Taki „odjazd” zapewnił nam spokojną końcówkę meczu. Na pochwały zasłużył zwłaszcza bramkarz Wojtek Wnuk, którego interwencje bardzo nam pomagały – dodał szkoleniowiec Padwy.
Na tym dobre wiadomości się nie kończą, ponieważ zawodnicy Padwy awansowali po tej kolejce na drugie miejsce w tabeli. Za dwa tygodnie (17 lub 18 lutego) kibice w Zamościu obejrzą więc kolejny mecz na szczycie.
AZS POLITECHNIKA ŚW. KIELCE – MKS PADWA ZAMOŚĆ 19:24 (10:7) Politechnika: Godzwon, Porzucek – Rączka 6, Sadecki 4, Glita 4, Nowak 3, Kamys 1, P. Kurek 1, Banasik, Nawara, Ł. Kurek, Świąder, Słomiński, Żaba- Żabiński, Lenty. Padwa: Bąk, Wnuk – Fugiel 9, Maciocha 3, Radwański 3, Sałach 3, Gałaszkiewicz 2, Bigos 2, Pieczykolan 1, Samoszczuk 1, Kozyrski. Sędziowali: Cezary Figarski, Dariusz Żak (Radom). Kary: AZS – 10 min; Padwa – 4 min.
MKS Padwa Zamość