Pacyfikacja wsi Sochy na Zamojszczyźnie, 1 czerwca 1943 roku – Anna Janko 20.03.2015 r.
20 marca 2015 r. o godz. 17 00 w Bibliotece Głównej Książnicy Zamojskiej przy ul. Kamiennej 20 w Zamościu odbyło się wyjątkowe spotkanie – jedna z najlepszych polskich współczesnych pisarek, poetka i krytyk literacki, finalistka nagrody literackiej Nike (2001, 2013), autorka “Małej Zagłady” – książki opowiadającej o tragicznej historii, jaka miała miejsce 1 czerwca 1943 roku w Sochach na Zamojszczyźnie – była gościem Dyskusyjnego Klubu Książki.
„Mała Zagłada” Anny Janko nie jest jeszcze jedną tragiczną opowieścią rodzinną wyciągniętą z lamusa II wojny światowej. To mocna, jak najbardziej współczesna rozprawa z traumą drugiego pokolenia – naznaczonego strachem. Brutalna, naturalistycznie opisana historia pacyfikacji polskiej wsi staje się w niej punktem wyjścia do przedstawienia etycznej i egzystencjalnej bezradności.
Jak powiedziała autorka, nie było to takie proste, aby wrócić do rodzinnego miejsca pochodzenia mamy, która opowiadała o tragicznych losach II wojny światowej. Książka powstała na podstawie zebranych relacji od osób właśnie zamieszkujących we wsi Sochy.
Sochy na Zamojszczyźnie, 1 czerwca 1943 roku. Wystarczyło parę godzin, by wieś przestała istnieć. Budynki zostały spalone. Mieszkańcy rozstrzelani. Pośród zgliszczy pozostał jeden dom, nieliczni dorośli i kilkoro dzieci.
Wśród nich — dziewięcioletnia Terenia Ferenc, matka Anny Janko. Dziewczynka widziała, jak Niemcy mordują jej rodzinę. Nieludzki obraz towarzyszył jej przez lata spędzone w domu dziecka, by nigdy nie dać o sobie zapomnieć…
Anna Janko, autorka zbiorów poezji (m.in. List do królika doświadczalnego, Wykluwa się staruszka, Diabłu świeca, Koronki na rany, Świetlisty cudzoziemiec), prozy (Dziewczyna z zapałkami, Pasja według św. Hanki, Boscy i nieznośni. Niezwykłe biografie). W swoim dorobku ma również utwory dramatyczne Rzeź lalek i Śmierć to dobry początek (słuchowisko radiowe) oraz książkę dla dzieci Maciupek i Maleńtas. Niezwykłe przygody w Brzuchu Mamy.
Fotorelacja: Janek Cios