Upamiętnili likwidację zamojskiego getta
Wczoraj (16 października), dokładnie 76 lat po ostatecznej likwidacji zamojskiego getta, w rocznicę Zagłady Żydów w Zamościu odsłonięto pamiątkowe tablice na peronie PKP „Zamość Starówka”.
Peron na którym ulokowano instalację autorstwa Bartłomieja Sęczawy był miejscem skąd odjeżdżały transporty do obozów zagłady.
Odsłonięcie tablic poprzedziła sesja naukowa w Sali Consulatus zamojskiego ratusza w której udział wzięli znawcy tematyki: Alina Skobińska i Dariusz Libionka z Centrum Badań nad Zagładą Żydów oraz Adam Kopciowski z Zakładu Kultury i Historii Żydów UMCS, autor książki Zagłada Żydów w Zamościu.
„W kwietniu 1941 r. Niemcy wydali rozporządzenie, nakazujące żydowskim mieszkańcom Zamościa przesiedlenie się do położonej na przedmieściach Nowej Osady (okolice wokół Nowego Rynku, ul. Partyzantów i Lwowskiej). Była to dzielnica zamieszkana niegdyś główne przez najbiedniejsze warstwy społeczności żydowskiej. W większości zabudowa Nowej Osady składała się z prymitywnych, drewnianych domków, pozbawionych infrastruktury sanitarnej. Liczba i powierzchnia domów były zdecydowanie niewystarczające. Nowi mieszkańcy z konieczności byli kwaterowani w sklepach, stajniach, a także komórkach.
Getto nie było ogrodzone, jednak ludność żydowska miała zakaz opuszczania jego obrębu. Dodatkowo obowiązywała godzina policyjna, której początek wyznaczono na godz. 21.00. Ostateczny termin przesiedlenia wyznaczono na 01.05.1941 roku. W getcie znaleźli się Żydzi zamojscy, jak również osoby deportowane do miasta i uchodźcy m.in. z Włocławka, Koła, Łodzi, Kalisza, Krasnobrodu, Wiednia, Pragi, Dortmundu, Düsseldorfu. Zwłaszcza dla Żydów niemieckich i austriackich warunki socjalne w getcie były szokiem. Część z nich po drodze została pozbawiona przez Niemców bagażu. Niektórzy próbowali składać reklamacje na ręce miejscowej Rady Żydowskiej, a nawet pisać zażalenia adresowane do Adolfa Hitlera. Do 01.09.1942 r. na terenie getta Niemcy pozostawili mieszkających tam wcześniej Polaków.
Administrację gettem Niemcy powierzyli Radzie Żydowskiej (tzw. Judenratowi), której prezesem na początku był Bencjon Lubliner, a potem Mendel Garfinkiel. Na siedzibę Rady wyznaczono synagogę nowomiejską przy ul. Gminnej 32.
Już w czasie przesiedlenia, wielu Żydów mieszkających na Starym Mieście, została ograbiona przez żołnierzy niemieckich i folksdojczów. Proces grabieży kontynuowano także na terenie getta. Zmorą stały się brutalne najścia Niemców, którzy rekwirowali pieniądze, biżuterię i inne kosztowności. Niezależnie od tego, władze nakładały wysokie kontrybucje. W grudniu 1941 r. Żydzi zostali zmuszeni do oddania wszystkich posiadanych futer – nie zastosowanie się do tego rozkazu było zagrożone karą śmierci. Kwitła też korupcja.
Żydzi byli zmuszeni do przestrzegania rozlicznych nakazów. Brak na ramieniu opaski z gwiazdą Dawida, czy przekraczanie granic getta narażało ich na rozstrzelanie. Karę tę Niemcy egzekwowali z całą surowością. Na ludność żydowską nałożono też obowiązek katorżniczych robót na rzecz okupanta, m.in. w obozach pracy przymusowej utworzonych na terenie miasta i w jego okolicach – w Karolówce, Janowicach, Łabuniach. Były to często prace przekraczające fizyczne możliwości pojmanych, gdzie na porządku dziennym było bicie i poniżanie przez strażników.
W drugiej połowie 1941 r. do Zamościa zaczęły docierać sygnały o zagładzie skupisk żydowskich. Informacje takie przekazywali Żydzi, którzy w 1939 r. uciekli na wschód i wiedzieli o masowych mordach dokonywanych przez Einsatzgruppen latem 1941 roku. Docierały także pogłoski o sytuacji Żydów w Kraju Warty. W marcu 1942 r. do zamojskiego Judenratu nadeszła prośba z Lublina o ustalenie losów Żydów wysiedlonych z tego miasta. Stwierdzono, że niemal każdego dnia do byłego obozu pracy w Bełżcu przychodzą koleją transporty liczące do 12 000 Żydów, po których ginie wszelki ślad.
W dniu 11.04.1942 r. – w trakcie święta Pesach – około godziny 14.00 dzielnica żydowska w Zamościu została otoczona przez silne oddziały niemieckie. Grupa oficerów nakazała Radzie Żydowskiej wyselekcjonowanie 2500 osób „nieproduktywnych”. Członkowie Judenratu i funkcjonariusze Żydowskiej Policji Porządkowej przystąpili do wykonania zadania. Złapane osoby gromadzono na placu przed siedzibą Judenratu. Ze względu na niezadowalające Niemców postępy akcji, do getta wkroczyły jednostki niemieckie. Ludzi wyrzucano z domów, stawiających jakikolwiek opór mordowano na miejscu. O godz. 21.00 zgromadzonych na nowomiejskim rynku Żydów czwórkami pospiesznie wyprowadzono na tzw. rampę buraczaną pomiędzy ulicami Orlicz-Dreszera i Powiatową. Załadunek do uprzednio podstawionych 21 wagonów trwał kilka godzin. Przed świtem pociąg wraz ze stłoczonymi w nim ludźmi wyruszył do obozu zagłady w Bełżcu. Na trasie przemarszu z rynku Nowego Miasta do miejsca załadunku, na rampie oraz w domach pozostały dziesiątki zwłok osób zabitych w trakcie akcji deportacyjnej. Według różnych źródeł, w akcji życie straciło od ok. 2500 do 3150 osób. Wśród nich większość stanowiły kobiety i dzieci.
Kilka dni później do Zamościa dotarł uciekinier z transportu, 15-letni Lejb Wolsztajn, który korzystając z zamieszania po przyjeździe do obozu ukrył się w obozowym dole kloacznym. Dzięki pomocy grupy Romów udało mu się wydostać z Bełżca i pieszo przedrzeć się do Zamościa. Przerażony chłopiec zdał członkom Judenratu relację o prawdziwym przeznaczeniu Bełżca i śmierci zamojskich Żydów w komorach gazowych obozu. Jego wstrząsającą relację członkowie Judenratu zachowali dla siebie.
Kolejna deportacja rozpoczęła się nad ranem 24.05.1942 roku. Niemcy przeprowadzili ją również podczas święta, w Szawuot. Kilka dni wcześniej na ulicach miasta pojawiły się listy, zawierające nazwiska osób w podeszłym wieku. Władze nakazywały im zgłoszenie się w celu wysiedlenia. Większość wskazanych postanowiła szukać schronienia w różnych kryjówkach. Ostatecznie getto zostało przetrząśnięte przez funkcjonariuszy policji żydowskiej, którzy wyszukiwali wymienionych na listach starców i dostarczali ich do aresztu. W dniu deportacji, jednostki niemieckie otoczyły getto, a przybyłe z Izbicy oddziały policji przystąpiły do koncentrowania ludności żydowskiej na Nowym Rynku. Dokonywano tam selekcji, oddzielając osoby nadające się do pracy od chorych, starców, matek z dziećmi. Dołączono do nich żydowskich mieszkańców okolicznych wsi. Dopiero w poniedziałek 27.05.1942 r., skazańców wysłano pociągami do obozu śmierci w Sobiborze.
Trzeci etap deportacji mieszkańców zamojskiego getta miał miejsce w sierpniu 1942 roku. W tym czasie w getcie przebywało ponad 4500 osób. 11.08.1942 r. przybyły z Lublina Amon Göth zażądał od Judenratu dostarczenia dwóch tysięcy osób. Udało się zebrać jedynie ok. 250 osób, do których dołączono kolejnych 100 Żydów, zabranych z obozów pracy przymusowej. Akcja odznaczała się dużą brutalnością niemieckich żołnierzy. Według szacunków M. Garfinkela, podczas przeszukiwania domów zabito około 70 osób. Kres w przeczesywaniu miasta położyła sowita łapówka, wręczona Amonowi Göthowi przez władze Judenratu. Około 300-350 pojmanych Żydów Niemcy wywieźli do KL Majdanek.
Na początku września obszar getta uległ drastycznemu zmniejszeniu. Getto szczątkowe obejmowało część Nowego Rynku na południe do ul. Lwowskiej oraz ulice: Zarwanica, Styczniową, Ogrodową, Spadek i Listopadową. Na tym relatywnie niewielkim terenie Niemcy stłoczyli około 4000 osób.
Getto w Zamościu zostało zlikwidowane 16.10.1942 roku. Po dokładnym przeszukaniu budynków, Niemcy zgromadzili na Rynku niemal wszystkich jego mieszkańców. Następnie popędzili ich pieszo do getta tranzytowego w Izbicy. Po drodze wiele osób, niewytrzymujących tempa marszu, rozstrzelano. Drogę z Zamościa do Izbicy znaczyły ciała pomordowanych. Przetrząsanie miasta przez oddziały niemieckie trwało jeszcze dwa dni i 18.10.1942 r. do Izbicy dotarła ostatnia grupa składająca się z kilkuset Żydów, odnalezionych w różnych kryjówkach. Okupanci ogłosili Zamość jako miasto „Judenrein”. Większość przesiedlonych do Izbicy zamojskich Żydów znalazła wkrótce śmierć w obozach zagłady na Lubelszczyźnie.
źródło: A. Kopciowski, Zagłada Żydów w Zamościu, Lublin 2005”