23 Jarmark Hetmański – koncert zespołu Plateau
Oprócz możliwości oglądania, smakowania, kupowania i aktywnego uczestniczenia w wytwarzaniu prac garncarskich, tkackich, kowalskich czy biciu monety w Muzeum Zamojskim,też można było posłuchać ludowej muzyki tradycyjnej i jej współczesnej wersji w wykonaniu zespołu Dzikie Jabłka w sobotę a w niedzielę dla miłośników bardziej lirycznych brzmień o godz.19.00 odbył się koncert zespołu Plateau z projektem Grechuta.
Zespół PLATEAU istnieje od 2000 roku.
Od momentu powstania zagrali ponad pół tysiąca koncertów – w Polsce, Austrii i Niemczech i za oceanem. Grają muzykę rockowo- poetycką. Są uważani za jeden z najlepiej wypadających na żywo zespołów w Polsce!
Mają na koncie cztery oficjalnie wydane płyty:
– “Megalomania” (2005, Universal Music Polska)
– “Mistrz Tupetu i Jego Bezczelny Cyrk” (2007, MJM Music/EMI Music Polska)
– “Krótka wiadomość tekstowa” (2009, MJM Music/EMI Music Polska)
– “Projekt Grechuta” (2011, 4ever Music/Warner Music Polska)
…….To właśnie jakoś na przełomie 1999 i 2000 roku, powstał w Wołominie zespół PLATEAU.Ja miałem już na koncie trzy lata zmagań na gitarze a w głowie- zarysy pierwszych kompozycji. Dominika poznałem wcześniej w Liceum przy ulicy Sasina w Wołominie, gdzie uczęszczaliśmy. Zresztą ze zmienną i mocno poszatkowaną wagarami frekwencją…On grał wtedy na basie w metalowym zespole o tajemniczej nazwie “Broda Seby”. Zwróciliśmy na siebie uwagę, a nawet zostałem zaproszony na tzw. “casting” na gitarzystę w tym zespole. Przesłuchanie trwało krótko, a że nie za bardzo potrafiłem zagrać Metallicę na gitarze, a i nastrojenie gitary niespecjalnie mi poszło, wakat pozostał nieobsadzony, a ja nie zostałem polskim Jamesem Hetfieldem.
Jakiś czas potem ów zespół rozpadł się (miałem cichą nadzieję, że to zapewne z powodu błędów przy nieudanej rekrutacji na gitarzystę), a my z Dominikiem zaczęliśmy razem grać i nagrywać na komputerze pierwsze pomysły, które za chwilę trafiły na naszą pierwszą demówkę. Podczas pewnego posiedzenia w jednej z knajp, zakończonego burzą mózgów, powstała także nazwa dla przyszłego zespołu, określająca jakże przyjemną fazę poprzedzającą orgazm. Nazwa, która do dziś wzbudza popłoch wśród konferansjerów i stanowi przykład, że francuski język niespecjalnie pasuje Polakom. Do szczęścia brakowało nam tylko perkusisty.